Opowieści Kostromskie


Krzysztof Jazłowiecki

 

Było to parę lat temu w grudniu.
Pewien wędrowiec przemierzał tereny niedostępnej
Kostromii. Odczuwszy zmęczenie, postanowił odpocząć przy pewnym jeziorze.
Gdy usiadł na jego brzegu ujrzał rzecz dziwną, niespotykaną w tej okolicy.
Koło jeziora wznosił się kamienny krąg, w środku którego stał wielki głaz. Po odsunięciu głazu
wędrowcu ukazał się widok jeszcze bardziej niezwykły – zapisane zwoje. Wędrowiec postanowił się przetłumaczyć.
Udało mu się. Odkrył dzieło, które zwało się…

 


OPOWIEŚCI KOSTROMSKIE

 


Początkiem był Concebir. Wielki bóg, którego nie było. Był bogiem nicości, nic poza nim nie było.
Niewidzialny, bez ciała, bez serca, bez uczuć. Tylko on trwał wśród niczego. Bo sam był niczym.
I wtedy stała się rzecz najważniejsza dla całego istnienia – Concebir chciał żyć.
Chciał stworzyć miejsce, w którym miałby żyć, chciał przybrać ciało.
Chciał mieć prawdziwą duszę, która teraz w nim się rodziła. Lecz nie mógł nic zrobić. Bo nie istniał wtedy czas.
Bez czasu nicość była nadal nicością bo nic jej nie wypełniało.
I wtedy Concebir stworzył swego pierworodnego syna, Heuresa.
Wraz z jego narodzinami zaczął płynąć czas.
I nicość przestała być nicością. Heures po dziś dzień strzeże i dogląda czasu.

Concebir zaczął tworzyć swój świat. Lecz był on pusty.
Był w nim tylko czas. Więc stworzył Concebir Luindora – ziemię, po której mieli chodzić bogowie.
By Luindor mógł żyć ojciec stworzył Vannedę – morze, która była przeznaczona Luindorowi za żonę.
Na początku istnienia pierwsze małżeństwo żyło w zgodzie, choć nie było między nimi miłości.
Bo w ogóle nie było miłości.

Concebir zaś zasiadł na tronie wysoko nad ziemią i morzem
i spoglądał z góry na poczynania swych dzieci. Nie miał ciała,
ale już miał duszę, którą przekazał swym potomkom.
_________________________________________________________________________

Luindor i Vanneda w spokoju przygotowywali swe posiadłości.
Morze zaroiło się rybami i potworami morskimi. Lazurowy kolor
władztwa Vannedy dochodził do oczu Concebira, co mu się bardzo podobało.
Luindor zaś wypełnił ziemię zwierzętami, które żyły ze sobą w zgodzie, pożywiając się nowo stworzoną roślinnością.
Ptaki zaczęły grać swymi dziobami, co dochodziło do uszu Concebira.
A Concebir był szczęśliwy z tego, co uczynił.
_________________________________________________________________________

Spokój jednak musiał się kiedyś skończyć. I skończył się, gdy pierwsze
małżeństwo zaczęło rozprawiać, które z nich jest ważniejsze.
Obydwoje chcieli mieć prym pierwszeństwa. I między nimi narodził się Odiar,
bóg gniewu i wojny. Odtąd ich syn zawsze zatruwał serca gniewem i nienawiścią.

Luindor i Vanneda byli pierwszymi ofiarami tego gniewu.
Zaczęli ze sobą walkę o władzę nad światem.
Bogini mórz zsyłała na swego męża katastroficzne sztormy i niszczący deszcz.
Luindor zaś trząsł ziemią w podstawach, by wzburzyć wrogie morze.

Gdy tak walczyli Concebir patrzył na nich z góry i żądał by zaprzestali.
Gdy to nie skutkowało, zagroził zniszczeniem całego świata.
Wtedy skłócone małżeństwo spłodziło Himmela, boga niebios, by ten zasłonił Concebirowi ich zmagania.

Himmel był spłodzony bez miłości, może dlatego, że miłości jeszcze nie było.
Był synem potrzebnym rodzicom do dalszych zmagań bez konsekwencji ze strony Concebira.
I tak pierwsze małżeństwo zsyłało na siebie klęski coraz potworniejsze.
A Himmel dorastał patrząc na kłótnie swych rodziców.

Himmel nie był taki jaki miał być z zamyśle Luindora i Vannedy.
Był dobry. Chciał, by jego rodzice się pogodzili.
Stworzył więc swą pierwszą córkę – Alskandę.
Miłość najczystszą, najpiękniejszą. Zaczęła ona godzić skłóconych.
Lecz oni nie chcieli się pogodzić. I on i ona chcieli rządzić światem.
Zmusili więc Alskandę do ślubu z ich synem Odiarem.
I tak odtąd miłośc i nienawiść chodzą zawsze ze sobą i są nierozłączne.
_________________________________________________________________________

A Luindor i Vanneda walczyli nadal.
Himmel stworzył więc Sadorię, boginię mądrości, by wskazała im właściwą drogę.
To nie skutkowało. Bo mądrość nie współgra z gniewem.
Wtedy zwrócił się do swego dziadka Concebira.
Ten nakazał mu na chwilę opuścić swoje sklepienie, by Concebir mógł ukarać zwaśnione małżeństwo.

Zszedł więc Himmel ze swego sklepienia.
Wtedy mrok zapanował nad światem. Nastała noc.
Pierwsza, jaka miała miejsce na tym świecie.
Concebir pod przykryciem nocy zgotował małżeństwu srogą karę.
Karę, która zaciąży na losach świata.
Ale oni dowiedzą się o niej dopiero rano.
_________________________________________________________________________

Gdy Concebir pozwolił wrócić Himmelowi na swoje miejsce, nastał pierwszy poranek.
Ptaki z radością przywitały nowy dzień, zwierzęta radowały się, że ciemność się skończyła.
Concebir chętnie patrzył na taki widok i nakazał Himmelowi
codziennie opuszczać i wracać na swoje sklepienie.
Dał mu również żonę Luę, by rozświetlała mroki ciemności.
Co kilka pokoleń Himmel i Lua łączą się ze sobą.
Tak powstały dzień i noc.

Lecz nie wszyscy się cieszyli.
Ku oczom Luindora i Vannedy ukazał się widok straszny.
Zobaczyli stworzenia, jakie nigdy nie stąpały po ziemi.
Inne, zupełnie inne niźli reszta zwierząt.
Co gorsza te stworzenia zaczęły plądrować dobra małżeństwa.
Zabijały zwierzęta, zrywały rośliny, łowiły ryby.
Mogły się okazać zgubą dla nowopowstałego świata.
Jednakże uczyniły coś zupełnie innego.
Swoim istnieniem wymogły na Luindorze i Vannedzie rozmowę, spokojną rozmowę.
W spokoju rozmyślali, co zrobić z przybyszami.
Te sytuację wykorzystały córki Himmela, Sadoria i Alskadna.
Pod ich wpływem boska para doszła do wniosku, że jak nie można kogoś pokonać, trzeba się z nim pogodzić.
A wtedy zrozumieli, że i ich walka nie ma sensu.
Pogodzili się. A stworzeniu nadali imię.
Odtąd zwało się człowiek.

I tak człowiek odegrał swoją ważną rolę w swoim istnieniu.
Nie najważniejszą, bo przy końcu świata jeszcze będzie potrzebny.
_________________________________________________________________________

Ludzie zaczęli się mnożyć i rozproszyli się na cały świat.
Już nie rabowali dóbr, jakie dał im Luindor, ale uprawiali ziemię.
Hodowali zwierzęta, by były im pokarmem i towarzyszem.
Jednakowoż nie wszyscy ludzie byli równi.
Luindor podzielił zatem ród ludzki na stany.
Ale nie podzielił ich względem majątku.
Podzielił ich mając na uwadze ich wnętrze.
I powiedział, że każdy człowiek może przejść do wyższego stanu.
Przez czynienie dobra, pracę, cierpliwość, sprawiedliwość, roztropność, męstwo, przez służbę.
I tak największy miał służyć najmniejszemu, najwyższy stan, najniższemu.
_________________________________________________________________________

Concebir zrozumiał, że jego rola w tym świecie już dobiega końca.
Odszedł więc w bezkresne przestrzenie ze świadomością, że jest coś na tym świecie.
Już nie jest niczym. Lecz jeszcze powróci.
Zostawił przepowiednię. Oto będzie kiedyś człowiek, który osiągnie najwyższy stan, a w nim objawi się bóg.
I on będzie królem ludu.
W nim Concebir wróci na ziemię, by wypełnić najważniejsze zadanie.
Zadanie, które będzie ważyło o wszelkim bycie.
Odiar będzie chciał przeszkodzić synowi concebirskiemu, ale Luindor mu nie pozwoli.
Rozegra się wtedy ostateczna walka o równowagę świata.

Tak skończyła się pierwsza era w dziejach świata.

_________________________________________________________________________

NOVIS   VALLAR   NYBOR   GEMEN   RITER   GANDOR   LUINDORUS
_________________________________________________________________________

Druga era należała już do ludzi.
Luindor tak bardzo ich pokochał, że dał im na własność swoją ziemię,
a sam wraz z Vannedą udał się na Hekaton, by tam wieść swoje spokojne wieczne życie.
Nadzór nad ludźmi powierzył zaś swemu ukochanemu synowi Himmelowi.
Odtąd dostęp do Luindora miał tylko najwyższy stan.

Stany wzięły swoją nazwę od siedmiu pierwszych braci żyjących na ziemi.

Pierwszy z nich, najmłodszy, zwał się Novis.
Nieokiełznany młokos często biegał po polach w szukaniu sensu życia.
Nie było z niego większego pożytku.
Dawał lecz reszcie mężów radość i wesele z powodu swej młodości i niedoświadczenia.

Drugi mąż miał na imię Vallar.
Nieco starszy od Novisa, lecz bardzo różnił się odeń charakterem.
Pracowity i wesoły młody człowiek należycie wypełniał swoje małe obowiązki.
Ale nie dawał się poznać braciom.
Nie mógł się przełamać w czynieniu większego dobra.
Dopiero się tego uczył.

Trzeciemu było Nybor.
Chodził na polowania, oprawiał zwierzynę.
Jednak nie był oddany rodzinie.
Pracował dla niej, bo taki był jego obowiązek.
Na miłość było za wcześnie.

Gemen. Tak miał na imię czwarty.
Umiał już zarządzać, lecz nie był w tej profesji mistrzem.
Nadal się uczył.
Był na niektórych zebraniach starszych, ale nie miał prawa głosu.

Riter był najmłodszym ze starszych.
Zajmował się młodszymi braćmi, uczył ich i wychowywał.
Zabierał głos w radzie starszych i często doradzał braciom.
Sadoria miała na niego wpływ.
Alskanda też była mu miła, choć nie bardzo jej rozumiał.
Zdolny był do poświęceń w imię rodu.

Szósty z braci miał na imię Gandor.
Wyśmienicie zarządzał, oprawiał zwierzynę i uprawiał ziemię.
Kochał swoją rodzinę i wszystko mógł dla niej poświęcić.
Waleczny był to człek, któremu nie straszne były niebezpieczeństwa.

Głową rodziny był Luindorus.
Tylko on mógł rozmawiać z Luindorem.
Posiadał wszelkie cnoty.
Zakochał się w Alskandzie, prowadził dysputy z Sadorią, a nawet doradzał Himmelowi.
Jednak nad wszystko kochał rodzinę.
Każdego tak samo, nieważne czy był to Novis, czy Gandor.
Każdy był dla niego ważny, każdemu pomagał.

A z tej rodziny wyjść miał syn Concebira,
który będzie królem wszystkim, nowym panem, który będzie rządził ludem.
Odtąd każde narodzenie jest dla bogów ważne, bo niewiadomo kiedy Concebir wróci w ciele człowieka.

Pierwsza rodzina żyła przez długie wieki w zgodzie i pokoju.
Zbierali się w każdą rocznicę pogodzenia się Luindora i Vannedy.
Ten dzień nazwali dniem Heuresa, dniem Słońca.
Podczas tych zebrań Luindorus nauczał swych braci.
Oni zaś wzrastali w sile i mądrości.
Pewnego dnia Słońca Novis chciał zadać pytanie Luindorusowi.
Zapytał, dlaczego Odiar chce przeszkodzić dziecku Concebira.
Luindorus zadziwił się wagą pytania młodego brata.
Przy tym niezwykle się wzruszył i odpowiedział ze łzami w oczach:
„Jak człek został stworzony Odiar od razu wykorzystał jego niedoskonałość
i zakradł się do jego duszy. Od tego momentu każde zło,
które uczyni człek, będzie wzmacniało Odiara i jego zło.
A zło nie lubi życia.
Tym życiem będzie właśnie dziecko Concebira, które wypełni nasze zło dobrem.
Odiar nie będzie chciał do tego dopuścić.”

Nybor natychmiast zapytał,
dlaczego Luindor nie rozprawi się od razu z Odiarem.
Luindorus odpowiedział:
„Nyborze, jeszcze wiele musisz się nauczyć.
Wszyscy bogowie brali swą boskość i moc od Concebira.
A Odiar bierze swą siłę z grzechów, które popełniamy.
Bo zło od zła się bierze.
Lecz gdy narodzi się dobro, czyli Concebir, zwycięży zło, bo dobro jest niezwyciężone.”

Gandor, przez cały czas milczący, teraz zadał pytanie.
Zapytał, czym jest grzech.
Vallar go wyśmiał, gdyż sądził, że grzech to rzecz oczywista.
Luindor przez chwilę podumał, po czym odpowiedział:
„Vallarze, grzech nie jest tak oczywisty jak pasanie owiec.
Mąż nie jest w stanie zrozumieć źródła grzechu.
Grzech to na pewno czynienie zła.
Ale czym jest czynienie zła?
Robieniem rzeczy, które nie odpowiadają drugiemu człowiekowi.
Ale jeśli komuś nie odpowiada nauka, to jest ona złem?
Otóż zło jest czynem szkodzącym drugiemu człowiekowi.
Nie tylko drugiemu człowiekowi.
To też czyny, które szkodzą nam. Grzech jest na całym świecie.
Nie można zgrzeszyć tylko przeciw bogom, bo nie jesteśmy to tego zdolni.
Grzech jest szkodą.”
_________________________________________________________________________

Mijały lata, wszyscy bracia poumierali pozostawiając po sobie potomków.
A Syn Concebira się nie narodził.
Na ziemi panował pokój. Lecz po wiekach spokoju musiała nadejść burza.
Odiar wkradł się w serca pokoleń ludzi i zatruł je tak,
że zaczęli kłócić się o władzę.
Młodsi zbuntowali się przeciw Starszym.
Rozpoczęła się bratobójcza wojna, która miała trwać setki lat.
Wtedy Himmel zesrożył się na ludzkość i zesłał nań kataklizmy żywiołów.
Ziemia stała się nieurodzajna i nie wydawała plonów,
deszcz nie spadał na ziemię, a ogień szerzył się po krańce świata.
Zwaśnione ludy postanowiły się pogodzić.
Ludzie uzgodnili, że żaden z nich nie będzie miał wyższego stanu z urodzenia,
a każdy będzie się rodził Novisem, by przez życie udoskonalać swojego ducha.

Starsi zbierali się i nadawali swoim rodakom tytuły.
Każdy mógł awansować, każdy zaczynał od Novisa, każdy mógł awansować.
By zyskać wyższy tytuł trzeba doskonalić:
miłość, roztropność, sprawiedliwość, pracowitość, męstwo, mądrość, umiejętność i oddanie się swej ziemi.
_________________________________________________________________________

Wiemy, że i my poumieramy, ale pamięć po nas będzie wieczna jak Luindor.
Jeśliś mądry, zrozumiesz to co zostało tu napisane.

Ku chwale Luindoru i wszystkich jego dzieci!

 

Wstecz

© Copyright Luindor - Designed by Pexeto